Piotr Żyłka: Jak być w szkołach?
» ODPOWIEDŹ do: Jak, kogo i po co? – list na Tydzień Wychowania 2012
Drodzy Ojcowie Biskupi, Pasterze Kościoła, Ekscelencje,
W liście na tegoroczny Tydzień Wychowania zwróciliście uwagę między innymi na to jak ważna jest katechizacja, a dokładniej mówiąc – obecność religii w szkole.
Tak – lekcje katechezy w naszych szkołach, to na pewno jedno z osiągnięć odzyskanej ponad 20 lat temu wolności. Dobrze jest, że młody chrześcijanin może pogłębiać swoją wiedzę o religii i że nie jest to proces oderwany od jego rozwoju na innych płaszczyznach. Dzięki temu, że katecheza jest obecna w szkole, dzieci i młodzież nie rozwijają się w błędnym postrzeganiu niejako podzielonej rzeczywistości – na to co w szkole i na to co w kościele.
Po raz kolejny apelujecie o zapewnienie właściwego miejsca religii w nauczaniu szkolnym. Rozumiem, że jest to też odpowiedź na pojawiające się co jakiś czas głosy wzywające do usunięcia religii ze szkolnych murów. Oczywiście jest to sprawa bardzo ważna, ale chyba jeszcze ważniejsze od troski o samą obecność jest zwrócenie uwagi na jakość katechez.
Myślę, że powinniśmy sobie nieustannie stawiać pytanie, czy czas katechezy jest wykorzystywany w dobry sposób. Czy faktycznie jest to czas, który przybliża młodego człowieka do Boga i zachęca go do pogłębiania wiary oraz umacnia jego więź z Kościołem?
Mówiąc krótko – wydaje mi się, że nie jest ważne tylko to, czy będziemy obecni w szkołach, ale też to, jak będziemy tam obecni.
Czy robimy naprawdę wszystko, żeby maksymalnie wykorzystać katechezy?
Dziękuję Wam za ten list i zapewniam o pamięci w modlitwie,
Piotr Żyłka
inne odpowiedzi:
Ewa Wasilewska: W pół kroku.
Rodzina jest najważniejsza w procesie wychowania młodych ludzi, szczególnie rodzina pełna i uczestnicząca w życiu Kościoła. Katecheza spełnia ważną rolę wychowawczą w środowisku szkolnym. W Ewangeliach znajdują się cenne wskazówki do bycia dobrym wychowawcą. Wychowywać należy nie tylko intelekt, lecz także, a może przede wszystkim, serce, a wszelkie obawy związane z wychowaniem powinniśmy zawierzać Bożej Opatrzności. Wszystko to prawda, tylko co dalej?
Maria Wojcieszek: wolność od „idealnego dziecka”
Jakże piekny i znaczący jest początek tego listu! Przypomina o tym, że wychowanie dotyczy wnętrza człowieka, jego serca. Nadaje to wychowywaniu właściwą rangę, która może czasem umykać z pola widzenia. Dzięki sięgnięciu do tej sprawy można na nowo spojrzeć na codzienne, często żmudne wysiłki wychowawców. Odkrywa się ich prawdziwy cel, który ma polegać na kształtowaniu serca i umysłu młodego człowieka, aby mógł mądrze działać. Dzięki temu rodzice i wychowawcy nie są skazani na kierowanie się niejasnym wzorcem „idealnego dziecka” albo „idealnego nastolatka”, zależnym od aktualnie panującej mody. Nie są także narażeni na sprawdzanie na swoich najbliższych słuszności tymczasowych teorii.
Marcin Trepczyński: List pełen zaskoków?
Drodzy Ojcowie, dla większości tych, którzy wgryźli się w treść tego listu, powinien on być... zaskakujący. Wydaje mi się, że większość ludzi inaczej rozumie wychowanie. Ale na tym nie koniec „zaskakiwania”.