Ewa Wasilewska: Zmarnowana szansa
» ODPOWIEDŹ do: Wszyscy zacznijmy wychowywać (2011)
„Wszyscy zacznijmy wychowywać” – co za ze wszech miar słuszny apel! Już widzę siebie, jak stoję w kościele i słucham tych obiecujących słów.
Cóż one obiecują? Może w liście będzie coś o tym jakim wychowywanie jest fascynującym zajęciem, ile mogą na nim obie strony – wychowywana i wychowująca – skorzystać? Może o związanych z nim trudach, np. szczególnie aktualnym dziś problemie samotnego rodzicielstwa? O tym, jakiego wychowywanie wymaga hartu ducha w rzeczywistości, która zmusza do zachowywania swoich poglądów moralnych tylko dla siebie? ??e wychowanie to coś więcej niż misja szkoły – to interes całego społeczeństwa… Temat listu zapowiada sporo konkretów – kto ma wychowywać (wychowawcy, księża, my wszyscy, cała wspólnota katolików w tym kraju?); kogo (dzieci, siebie samych, wszystkich napotkanych ludzi?); co to wychowanie oznacza i do czego ma zmierzać. Wspaniały pomysł Tygodnia Wychowania też pozwala się spodziewać konkretów: czego się od nas, wiernych, oczekuje – modlitwy, uczestnictwa w seminariach, ustępowania starszym w tramwaju?
Niestety dostajemy list, którego treść można zawrzeć w kilku znanych wszystkim zdaniach: Kiedyś wychowanie było tradycyjne a teraz rodzice mają dla dzieci mniej czasu. W wychowaniu pomagają im szkoła i Kościół, który podejmuje wiele cennych inicjatyw szczególnie wspierając nauczycieli w ich trudnej misji. Aby dobrze wychowywać należy określić cele i dbać o ducha i charakter, a nie tylko o umiejętności praktyczne. A najlepsze, co można dać dziecku, to wiara. A Tydzień Wychowania? Po przeczytaniu listu znamy tylko jego datę.
Widzę, jak powoli mina mi rzednie. A więc zmarnowana świetna okazja do włączenia wierzących w pożyteczne działania, które mogłyby ugruntować naszą wiarę, poszerzyć wiedzę, budować poczucie współodpowiedzialności za Kościół. Szkoda.
inne odpowiedzi:
Misza Tomaszewski: Znak sprzeciwu
Drodzy Ojcowie,
Fakt pochylenia się przez Was nad problemem wychowania przyjmuję z wdzięcznością. Natychmiast jednak pozwalam sobie z pokorą dopytać, o jakim wychowaniu mówimy.
Marcin Trepczyński: dobry strzał
Być może trochę ten list za długi. Najważniejsze, że jest najważniejsze: jasne określenie, do czego nie może się ograniczyć wychowanie i co jest jego celem. Pewnie dla wielu to banał. A jednak chyba warto go powtarzać.