Marcin Trepczyński: czy Kościół ma „politykę prorodzinną”?
» ODPOWIEDŹ do: Szkoła miłosierdzia (list na Niedzielę Świętej Rodziny 2015)
Drodzy Ojcowie, Pasterze. Mówicie w tym liście o kryzysach w rodzinach oraz lęku młodych ludzi przed podejmowaniem stałych zobowiązań. Mówicie, że ojcowie synodalni zaproponowali, by tworzyć małżeńskie i rodzinne wspólnoty, oraz że potrzeba świadectwa radosnych małżeństw, którę swoim przykładem zachęcą młodzież do małżeństwa. W mojej głowie pojawiają się pytania: czy to wszystko? Czy na synodzie nie wymyślono nic więcej w tej sprawie? I w końcu: czy właściwie Kościół ma jakąś własną „politykę prorodzinną”? Jest jeszcze coś: kwestia, gdzie leży źródło problemu. Poniżej postaram się o konkrety.
Co do „polityki prorodzinnej”: chciałbym (mam cichą nadzieję, że nie wiem o tym, ale to się dokonuje), żeby za synodem i za tym listem poszły jasne wskazówki do proboszczów, np.:
1) wysyłajcie parafian na rekolekcje dla małżeństw (jest tego już dużo, szkoda, że w liście nie zostały wspomniane);
2) zorganizujcie parafianom spotkania dla rodzin, które zalecają ojcowie synodalni (patrząc w skali masowej, parafianie niestety przez lata byli odzwyczajani od własnej inicjatywy, więc w większości parafii sami się nie zorganizują), ale od razu przekażcie im pałeczkę i nie prowadźcie tych spotkań, dbajcie tylko, by się regularnie odbywaly;
3) zorganizujcie (i też przekażcie pałeczkę) kluby dla rodzin, z których dzieci będą się bawić, a rodzice będą rozmawiać, o czym tylko chcą;
4) poproście parafian o znalezienie dobrych trenerów umiejętności wychowawczych oraz komunikacji i zamawiajcie dla kolejnych grup warsztaty dla rodziców i dla małżonków;
5) zorganizujcie też kluby odpowiednio dla dzieci i dla młodzieży - niech w parafii mają swoje miejsce dowolnych spotkań, zabawy, ale też od czasu do czasu spotkań formacyjnych (to akurat przećwiczyłem dawno temu w Podkowie Leśnej, bardzo dobrze to działało).
Pewnie jest to trudne (choć założę się, że jest wiele parafii, gdzie to świetnie działa), ale jeśli parafie w naszym kraju nie będą naturalnymi ośrodkami wspólnotowego życia dla parafian, to moim zdaniem formacja prorodzinna się nie uda.
Co do źródeł problemu: wydaje mi się, że leży ono w obecnej kulturze Zachodu, w tym, że jej przedstawiciele, a wśród nich chrześcijanie z Europy, zagubili gdzieś zdrową antropologię. Jeśli nie ustawimy naszej kultury tak, że będziemy przez nią wyrażać, że Panem jest Jezus, że nie żyjemy dla samych siebie, a chcemy raczej dawać życie oraz radość innym, że chcemy razem budować Państwo Boże i że mało nas obchodzi realizacja podtykanych przez świat celów, to niewiele się zmieni. Wymaga to więc wielkiego planu przebudowania kultury i zbudowania znów prawdziwej, autentycznej i... - TAK, tu akurat pasuje to słowo - naprawdę FAJNEJ kultury chrześcijańskiej. Oczywiście, są ludzie, którzy taką kulturę od lat budują, nadal jednak brakuje jej umasowienia. Może szansą dla Polski będzie Światowy Dzień Młodzieży w Krakowie?