Marcin Trepczyński: jak zachwyca, skoro nie zachwyca?
» ODPOWIEDŹ do: List na XI dzień papieski 2011: człowiek modlitwy
Drodzy Ojcowie, Pasterze polskich chrześcijan. Bardzo chcę się inspirować JPII, otworzyć na Boga tak jak on. Chcę, by JPII mi w tym pomagał. Mam jednak pokorną prośbę – o radę, której u niego znaleźć nie sposób. Powiedzcie, jak dźwigać te kilogramy egzaltacji, którymi nas częstujecie? No bo jak mnie zachwyca, skoro nie zachwyca??
Choć bardzo go cenię i lubię (jako człowieka i mojego nowego błogosławionego), to właśnie jednak niestety „nie zachwyca”. Mam więc trochę problem z wypowiedziami z Waszego listu, typu:
- „Wszyscy z radością przyjęli [ogłoszenie go błogosławionym]”,
- „Ze szczególną wdzięcznością i nieukrywanym wzruszeniem przeżywali wyniesienie na ołtarze (...) jego rodacy”,
- „tydzień wdzięczności Polaków za pontyfikat Jana Pawła II” „to naturalny odruch naszych serc, które czują obowiązek podziękowania Bogu za ten niezwykły dar”,
- „Wdzięczność okażemy na różne sposoby”.
Możliwości są trzy. Pierwsza: że to ze mną jest coś źle. Bo czuję się rodakiem i chrześcijaninem, a jakoś się nie radowałem (choć ucieszyłem się, gdy tego pamiętnego dnia wieczorem samo mi się powiedziało: JPII, módl się za nami; przede wszystkim cieszyłem się jednak, że na chwilę będzie spokój od ciśnienia, by go SUBITISSIMO beatyfikować). Co więcej, nie wzruszałem się i nie mam naturalnego odruchu obowiązku dziękowania w podpowiedzianej formie. Druga możliwość: że nie zaliczam się do adresatów tych słów, co byłoby smutne. Jeśli zaś ani jedno, ani drugie, to pozostaje możliwość trzecia: że Ojcowie są niedoinformowani lub nie biorą pod uwagę, że każdy przeżywa trochę inaczej.
Świetnie natomiast, że w liście pojawiło się świadectwo Benedykta. On właśnie mówił za siebie, opowiadał o tym, co sam podziwiał u Jana Pawła II. Szkoda, że nie poszliście tu jego śladem, ale ulepiliście wielkie „my, Polacy” połączone z kolejnym peanem.
Trochę trudno to dźwigać. Zwłaszcza, jak z kogoś, kto wcale tego nie chciał, robi się gwiazdę i eksponuje się bardziej niż samego Chrystusa. Dlaczego to Nim się tak nie zachwycamy, skoro to On właśnie zachwyca?
Bardzo Was więc pozdrawiam, dziękuję za błogosławieństwo (licząc, że jednak list był też do mnie), proszę Was o radę ...i jeszcze o jedno: w Kościele, w homiliach i w listach – niech Boga, nie Papę zobaczę. I wtedy porwie nas modlitwa = spotkanie z Nim.