Marcin Trepczyński: dojrzali agenci Pana Boga
» ODPOWIEDŹ do: Przedłużenie miłosiernych dłoni Boga
Drodzy Ojcowie. Niby jest tak, że pewne rzeczy się wie i już. Jednak list ten jeszcze mocniej uświadomił mi, że pewne rzeczy po prostu trzeba sobie nawzajem co jakiś czas powtarzać, bo codzienność często sprawia, że choć się o nich wie, to jednak jest to wiedza schowana gdzieś w jednej z głębokich szuflad. A chodzi mi tu o perspektywę, o której przypomnieliście – o widzenie siebie jako dojrzałych w miłosierdziu agentów Pana Boga.
Prawda jest bowiem taka, że ostatnio, gdy rozmyślałem o miłosierdziu, ograniczałem się wyłącznie do tego, że miłosierny jest Bóg. Zupełnie uciekło mi natomiast, że – jak zwracacie uwagę w liście – powinienem, doświadczając Jego miłosierdzia, samemu dojrzeć do bycia miłosiernym i starać się, by Bóg działał przeze mnie w świecie. A przecież przyjęcie takiej perspektywy odmienia całe spojrzenie na rzeczywistość! Gdy staję się dojrzałym w miłosierdziu agentem Pana Boga, doświadczam w pełni Jego obecności, a każdego człowieka, nawet jeśli wyrządza mi zło, traktuję jako kogoś, komu mogę przynieść pomoc.
Niby to już wiedziałem. A w codzienności – jak wspomniałem – uciekło. Dziękuję Wam więc za ten list, za słowa Benedykta i św. Faustyny oraz... za przywrócenie tej perspektywy. Właściwej perspektywy!